Trojan w 2025 r. nie zniknął. Przeciwnie – to jedna z najczęściej spotykanych bram do poważniejszych incydentów, od kradzieży danych po ransomware.

Koń trojański to program podszywający się pod coś użytecznego lub zaufanego, który po uruchomieniu daje napastnikowi zdalną kontrolę, wykrada informacje lub doinstalowuje kolejne komponenty.

W odróżnieniu od klasycznego wirusa trojan nie rozprzestrzenia się sam, lecz wymaga działania użytkownika. Czyli kliknięcia, instalacji lub nadania uprawnień.

Najczęstsze scenariusze, w których trojan trafia na komputer, zaczynają się od socjotechniki. Poczta firmowa i prywatna wciąż jest głównym wektorem:

  • Wiadomości udające faktury
  • Skany przesyłek
  • Dokumenty rekrutacyjne
  • Powiadomienia z popularnych serwisów

Wszystkie te działania nakłaniają do otwarcia załącznika lub kliknięcia w link do rzekomego dokumentu w chmurze. Równie powszechne są fałszywe instalatory i aktualizacje pobierane z wyników wyszukiwania lub reklam, tzw. malvertising i SEO poisoning. Wielu użytkowników infekuje się, instalując „cracki” i „aktywatorki” do płatnego oprogramowania czy gier. To stały kanał dystrybucji złośliwego kodu.

Coraz częściej spotyka się też trojanizowane narzędzia open source lub popularne wtyczki, które ktoś podmienił w łańcuchu dostaw. W środowiskach firmowych trojan może pojawić się po zdalnym włamaniu przez słabe RDP lub VPN, gdzie napastnik wgrywa tzw. loader lub dropper jako etap przygotowujący do właściwego ataku.

Czytaj też: Cyberzagrożenia: najpopularniejsze rodzaje

Trojan na komputerze i co dalej?

Po uruchomieniu trojany starają się utrzymać trwałość w systemie, komunikują się z serwerem dowodzenia, wykradają hasła z przeglądarek, robią zrzuty ekranu, przechwytują klawiaturę. Nierzadko doinstalowują kolejne moduły, które szyfrują dane lub służą do rozprzestrzeniania się w sieci lokalnej.

Dalsza część pod materiałem wideo (czym są trojany):

https://www.youtube.com/watch?v=VJFaO2-zsCU&t=88s

Smartfony również są celem. Na Androidzie najwięcej infekcji pochodzi z instalacji aplikacji spoza Google Play, z niezweryfikowanych sklepów lub stron z „oficjalną” wersją popularnej apki. Częstą techniką są fałszywe aplikacje bankowe lub narzędzia podszywające się pod komunikatory i systemowe aktualizacje, które proszą o uprawnienia dostępności, nakładki ekranowe lub SMS – po ich nadaniu pobierają kody autoryzacyjne, podmieniają ekrany logowania albo samoczynnie zatwierdzają operacje.

Na iOS skala jest mniejsza dzięki modelowi dystrybucji, ale zdarzają się przypadki instalacji przez profile MDM, firmowe certyfikaty, TestFlight czy na urządzeniach z jailbreakiem. W obu ekosystemach wciąż działa smishing, czyli wiadomości SMS z linkiem do „pilnej” płatności, odbioru paczki lub blokady konta, prowadzące do instalacji lub wyłudzenia danych.

Tym, co wyróżnia trojany, jest maskowanie i modularność. Ukrywają się pod ikoną znanego programu, mają realistyczne kreatory instalacji, a komunikację z siecią prowadzą przez szyfrowany ruch HTTPS lub popularne platformy, by wtopić się w tło.

Często wykorzystują mechanizmy living off the land, czyli wbudowane narzędzia systemowe takie jak PowerShell czy skrypty, żeby zminimalizować ślady. Mają mechanizmy antyanalizy i opóźnienia działania, aby utrudnić wykrycie. Coraz częściej funkcjonują w modelu malware-as-a-service. Grupa A tworzy loader, grupa B dokupuje moduł kradnący dane, a grupa C wynajmuje dostęp do zainfekowanych stacji, co przyspiesza i uprzemysławia ataki.

Koń trojański a ochrona. Co jest możliwe

Skuteczna obrona zaczyna się od źródła oprogramowania i aktualności. Instaluj programy wyłącznie z oficjalnych sklepów i stron producentów, unikaj darmowych aktywatorów i skrótów do pobierania z nieznanych domen. System i aplikacje aktualizuj bezzwłocznie, bo trojany chętnie dołączają exploity na świeże luki.

W firmie i w domu wyłącz domyślne uruchamianie makr w dokumentach biurowych, rozważ białe listy aplikacji oraz pracę na kontach bez uprawnień administratora, zostawiając osobne konto admina tylko do zadań wymagających podniesienia uprawnień.

Ochrona Endpoint z detekcją behawioralną, w połączeniu z zaporą aplikacyjną, filtrowaniem DNS i zaostrzonymi ustawieniami przeglądarki, znacząco ogranicza ryzyko. Bardzo ważne są unikalne hasła przechowywane w menedżerze haseł i wszędzie, gdzie się da, włączone uwierzytelnianie wieloskładnikowe. Połączenie MFA z czujnością na prośby o kody to bariera, która często ratuje finanse.

Kopie zapasowe wykonywane regularnie i przetestowane pod kątem odtworzenia minimalizują skutki nawet wtedy, gdy trojan okaże się wstępem do szyfrowania danych. W sieciach firmowych dodaj segmentację, monitoring anomalii i zasadę najmniejszych uprawnień dla kont i systemów. Z kolei szkolenia z rozpoznawania phishingu traktuj jako proces, nie zaś jednorazową akcję.

Sprawdź też: Inżynieria wsteczna. Jak hakerzy próbują zdobyć twoje dane i skraść tożsamość

Smartfony w walce z trojanami. Tak się zabezpieczysz

Na smartfonach trzy zasady robią największą różnicę:

  1. Instaluj aplikacje tylko z oficjalnego sklepu
  2. Uważnie czytaj, o jakie uprawnienia prosi aplikacja i odmawiaj tym, które nie są konieczne do działania
  3. Aktualizuj system i aplikacje natychmiast po wydaniu poprawek

Do tego wyłącz instalację z nieznanych źródeł i debugowanie, nie klikaj w linki z SMS-ów, a w bankowości mobilnej zwracaj uwagę na nietypowe ekrany logowania i nagłe prośby o dostępność lub nakładki. W organizacjach wykorzystuj MDM do wymuszania polityk bezpieczeństwa, skanowania ryzyka i zdalnego wycofywania dostępu.

Jeśli pojawiają się sygnały ostrzegawcze, takie jak nagłe spowolnienia, podejrzane procesy, nowe rozszerzenia przeglądarki, logowania z nietypowych lokalizacji, nie tłumacz ich kaprysem komputera. Odłącz urządzenie od sieci, przeskanuj je renomowanym rozwiązaniem zabezpieczającym, zmień hasła z czystego sprzętu, w razie podejrzeń o wyciek danych finansowych skontaktuj się z bankiem, a w środowisku firmowym zgłoś incydent zespołowi bezpieczeństwa. Czas reakcji przy trojanach decyduje o tym, czy skończy się na wymianie haseł, czy na przestoju całej organizacji.

Trojany na komputerach – FAQ

Czy trojan to groźny wirus?

Trojan nie jest wirusem w ścisłym znaczeniu, ale należy do złośliwego oprogramowania i jest równie niebezpieczny. Działa, podszywając się pod coś użytecznego lub bezpiecznego, a po uruchomieniu daje cyberprzestępcy dostęp do systemu. Może kraść dane, instalować inne malware albo przejąć kontrolę nad komputerem ofiary.

Czy reset komputera usuwa wirusy?

Reset komputera w rozumieniu ponownego uruchomienia systemu nie usuwa wirusów, bo one pozostają zapisane na dysku. Skuteczne może być dopiero przywrócenie systemu do ustawień fabrycznych lub pełna reinstalacja, choć i wtedy istnieje ryzyko, jeśli wirus zainfekował np. kopie zapasowe. Najpewniejszą metodą jest użycie sprawdzonego programu antywirusowego i usunięcie złośliwego oprogramowania przed resetem.

Co zrobić, gdy ma się trojana?

Gdy podejrzewasz obecność trojana, najlepiej odłączyć komputer od internetu, aby ograniczyć możliwość wycieku danych. Następnie należy przeskanować system zaufanym programem antywirusowym i usunąć wykryte zagrożenia. W poważniejszych przypadkach warto rozważyć reinstalację systemu oraz zmianę wszystkich haseł do kont.

Czy da się usunąć trojana?

Tak, trojana można usunąć, choć czasem bywa to trudniejsze niż w przypadku prostych wirusów. Najczęściej skuteczne jest użycie renomowanego programu antywirusowego, który potrafi wykryć i usunąć złośliwe pliki. W sytuacjach, gdy infekcja jest głęboka, konieczna może być reinstalacja systemu, aby mieć pewność, że komputer jest całkowicie czysty.

Czytaj też: Czy twój laptop jest na podsłuchu? Sprawdź i zareaguj